OPIS
Seat Leon 1.6 MPI 102 KM – Gazolubny Hiszpan po niemieckim Spa, gotowy do akcji
Panie i Panowie, oto on – Seat Leon 1.6 MPI, czyli jedyny taki samochód, który łączy w sobie temperament latynoskiego tancerza z dokładnością niemieckiego inżyniera. Przyjechał do nas z Niemiec – świeżo wykąpany, wypachniony, z dokumentami w ręku i uśmiechem na grillu. Rocznik 2009, ale po liftingu – czyli coś jak te celebrytki z telewizji: niby po 30-tce, ale jakby wczoraj z salonu wyszły.
Silnik 1.6 MPI o mocy 102 koni – klasyk nad klasykami. Ten motor jest jak rosół w niedzielę – każdy zna, każdy lubi i nikomu nie szkodzi. Idealny pod gaz – i to nie byle jaki, tylko taki, że jak zatankujesz za 50 zł, to dojedziesz na Hel, wrócisz, zawrócisz jeszcze raz i nadal zostanie Ci na kebaba. A jak zamontujesz instalację, to koszt jazdy będzie niższy niż bilety miesięczne MPK.
Kolor? Alpejska biel. Taki odcień, że jak staniesz na śniegu, to znikasz. Lakier błyszczy jak oczy dzieciaka w sklepie z zabawkami. Pięć drzwi – bo życie to nie tylko prędkość, ale i praktyczność. Trzeba czasem zapakować zakupy, fotelik, psa, teściową (lub odwrotnie – zależy od humoru) i pojechać na grilla.
W środku? Komfort jak w hotelu all inclusive. Kubełkowe fotele, które przytulają Twoje plecy lepiej niż ex po awanturze. Manualna skrzynia biegów – precyzyjna jak snajper, a do tego klimatyzacja, która w upały robi Arktykę, a w zimie dmucha jak piec kaflowy w babcinej chałupie.
Auto jest po wszystkich opłatach – nie musisz ganiać po urzędach z miną smutnego pelikana. Koszt rejestracji to tylko 150 zł – mniej niż sobotni wypad do miasta. Wystawiam fakturę VAT marża – czyli żadnego podatku PCC, żadnego ganiania po skarbówce. Formalności ograniczone do minimum – wsiadasz i jedziesz.
Chcesz gwarancję? Nie ma problemu – od miesiąca do pełnego roku. My nie czarujemy – my za to odpowiadamy. A jak trzeba, to i auto pod dom podstawimy. Transport? Cała Polska i nawet dalej. Mieszkasz w Bieszczadach, na Mazurach, czy u cioci w Londynie – dojedziemy szybciej niż paczka z Allegro.
A teraz wisienka na torcie – jazda próbna. Nie wciskamy kota w worku. Wsiadasz, jedziemy razem, odwiedzamy stację diagnostyczną, oglądamy, sprawdzamy, robimy herbatę na miejscu jak trzeba. A jeśli nie masz gotówki – luz. Pomagamy w kredytach, leasingach, płatnościach rozłożonych na raty – nawet jak masz historię finansową jak telenowela brazylijska, to coś wymyślimy.
Podsumowując – masz tu auto, które nie pyta o sens życia. Ono wie, że jego misją jest dowieźć Cię, gdzie tylko chcesz – tanio, wygodnie i z klasą. A jak zadbasz, to odwdzięczy się bezawaryjną jazdą i lojalnością większą niż u Twojego psa.
Nie czekaj, bo Seat Leon to nie wróbel – nie posiedzi na dachu długo. Kto pierwszy, ten jedzie. Reszta tylko ogląda zdjęcia i żałuje.